
zachłannie cię kradnę
kawałek po kawałku pożeram słowami
i powoli rozpuszczam pod językiem
czasem przez dotyk znajomej dłoni
kruszę się ja albo ty albo oboje
milczymy pod ciężarem omdleń
po pewnym czasie przywykłam
do całonocnych drżeń o nas
bo zdarzały się zwątpienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz